Podstępne oferty, czyli odrobina uwagi nie zaszkodzi

Podczas planowania wycieczki, np. wakacyjnej, często przeglądamy oferty biur podróży i szukamy ciekawych propozycji – okazyjnych, typu last minute, z oryginalną trasą zwiedzania itd. Niejednokrotnie decydujemy się na jedną z nich pod wpływem impulsu, skuszeni czymś, co wygląda pięknie na zdjęciach w folderze. Od tego krok do rozczarowania, bo tego typu wycieczki są skonstruowane w efektowny sposób właśnie po to, by szybko i łatwo zachęcić klientów, a oferują tak naprawdę niewiele.

Uważaj! Nie wszystko złoto, co się świeci
Twórcy ofert starają się uczynić je jak najbardziej zachęcającymi dla potencjalnego klienta i nie ma w tym niczego dziwnego, jednak czasami koloryzują zbyt mocno albo wręcz „przeinaczają” fakty. Rozsądek nakazuje więc drobiazgową weryfikację wycieczki, która przykuje naszą uwagę. Wiadomo, że główne grafiki wzbogacające ofertę muszą być piękne i kolorowe, ale jeśli to właśnie one stanowią czynnik przemawiający o wyborze, na wszelki wypadek sprawdźmy ich prawdziwość „innym kanałem”. Jak to zrobić? Pomocą służy oczywiście internet i ogromna baza danych, w której nietrudno znaleźć każdy obiekt turystyczny, opinie na jego temat, dodatkowe zdjęcia i wiele innych informacji. Szybka weryfikacja w niczym nie przeszkodzi, a może pomóc – często efektowne obiekty okazują się tak naprawdę zupełnie przeciętnymi i wcale nie trzeba za nie przepłacać.

Zdarzają się prawdziwi oszuści
Przekłamania czy koloryzowanie prawdy to niewielkie „przestępstwa”, które, choć mogą teoretycznie zepsuć wymarzone wakacje, nie są wybitnie groźne. Znacznie gorszym przypadkiem jest faktyczne naciąganie turystów na nieistniejące oferty. Zdarzało się już, że osoby korzystające z pomocy nowego, nieznanego nikomu biura podróży, zachęcone niską ceną za wycieczkę, lądowały w obcym kraju bez żadnego zarezerwowanego hotelu, z niewielką sumą gotówki i nawet bez biletów powrotnych. Dochodzenie swoich praw po czymś takim jest trudne, lepiej więc dmuchać na zimne i ze szczególną ostrożnością traktować biura, o których milczy nawet Google.